.................................................................................................................
Początek naszej podróży! Sesja zdjęciowa na ul. Wielickiej, próba generalna z kartką, na której wielkimi, czarnymi literami wypisany jest cel naszej wyprawy – CHINY. Pełne niedowierzania twarze mijających nas kierowców – bezcenne. Pogoda na dziś: zimno i słonecznie. Plecaki na plecy, ręka wystawiona do machania, oka mgnienie i już łapiemy pierwszą okazję. Aż nie chce nam się wierzyć – mamy transport po samą granicę polsko-ukraińską! RUSZAMY!
Pan Tosiek z Mazdą 626 i ultrafioletowymi światełkami, dosłownie przenosi nas w czasie do przejścia granicznego Hrebenne. Szybko. Godzina 17:30 - przyjazny pan celnik łapie nam kursowy autobus wesołych ukraińskich przemytników wprost do Rawy Ruskiej. Pierwsza zmiana czasu - juz 19:00. Nasze wizy ukraińskie okazują się niebywale krótkie – mamy trzy dni na dotarcie do Rosji. Pełni entuzjazmu podejmujemy szybką decyzję. Ruchomy nocleg w postaci pociągu relacji Lwów-Kijów psuje odrobinę naszą ideę autostopu, ale osiągnięcie celu jest ważniejsze. Już nie możemy się wycofać ani zawrócić. Już wiemy, że na pytanie dokąd jedziemy możemy ze spokojnym sumieniem odpowiadać „do Kitajców!”.