..................................................................................................................................
Ranek, a raczej południe spędziliśmy na śniadaniu wraz z Holendrami, jadącymi tego samego dnia do Ulaanbaatar. Jeden docelowo jedzie do Australii, drugi celuje w Indie i Nepal. Zebraliśmy nieco informacji o samym Irkucku i już możemy ruszać przez most nad Angarą do centrum. Nieustępujący mróz przegania nas od kawiarni do cerkwi, od sklepów po polską ambasadę. Niestety konsul ma być obecny dopiero jutro. Zainteresowała nas po drodze nietypowa dla Rosji architektura - drewniane domki, z bogato zdobionymi framugami i okapami oraz ozdobne kamienice. Brak monumentalności wzbudza poczucie swojskości. Postanawiamy wrócić do mieszkania i pożegnać Holendrów kolacją z piwem. Wskakujemy więc do wybitnie odurzającego tramwaju w stronę naszego noclegu. Niestety, koncentrat kupiony w sklepie okazał się sfermentowany i pasta ma nieco oryginalny smak. Każdy jednak szybko i z pasją wchłania swoja porcję. Po żołądku rozlewa się przyjemne ciepełko. Kolejna nieprzespana noc, pośród dzikich harców kotów. Za oknem mróz -22 stopnie.