Geoblog.pl    expedycjaIII    Podróże    Na metę, gotowi, start!    /23 dzień EXPEDYCJI/ Środa
Zwiń mapę
2008
10
gru

/23 dzień EXPEDYCJI/ Środa

 
Chiny
Chiny, Erlian
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 7272 km
 
Wraz z niezliczonym tłumem zostajemy wypluci z pociągu na stacji Zaiman Ud, gdzie jak hieny, czekające na ofiary, czatowali taksówkarze, busiarze, prywatni kierowcy i zwykłe autobusy. Do wyboru do koloru. Każdy według możliwości własnej kieszeni wybiera metodę przedostania sie przez granicę. My dołączamy się do mongolskiego autobusu entuzjastów pierożków, które wszyscy zgodnie, w równym tempie z mlaskaniem. Wybiegamy z autobusu - deklaracje, kontrole i wbiegamy z powrotem, by zaraz znów wybiec, żeby ostatecznie przekroczyć przejście graniczne pod olbrzymią sztuczną tęczą.
CHINY! Na dworcu jak w zoo, tylko że małpki to tym razem my... Wszyscy się patrzą, pokazują palcami, chcą dotknąć. To uczucie ma nam towarzyszyć już do końca pobytu w Chinach. Wygłodzeni podążamy na pierwszą oryginalną chińszczyznę w barze obok dworca. Niezłe, ale zupełnie nie przypomina „Chińczyka” z polskich ulic. Szybko ruszamy według kompasu na trasę do Da Tongu. Pierwszy raz mamy tak olbrzymie problemy komunikacyjne. Nikt nas nie rozumie. My również nikogo - angielski i rosyjski to zbyt duże oczekiwania. Dwa razy odwieziono nas na dworzec, mimo naszych usilnych próśb, by tego nie robić. Każdy zażądał też zapłaty lub ewentualnie jeździł w kółko, machając do nas. Autostop po chińsku. W drodze na trasę mijamy sinego i zesztywniałego człowieka, leżącego pod miejskim murem. Zaraz po drugiej stronie bawią sie dzieci. Straszne. Stan dróg bardzo dobry. Wszystko dookoła jakby zamarłe. Wokół mnóstwo rozpoczętych budowli, jednak jakby od lat wstrzymanych. Niebo bezchmurne, mróz ok -8. Idealna sceneria do horroru o miasteczku-widmie. Zrezygnowani, po 4 godzinach, znowu lądujemy na dworcu. Totalny brak zrozumienia naszej idei nie pozostawia nam wyboru. Jutro nad ranem odjeżdża autobus do Da Tongu, więc resztkami sił odnajdujemy tani hotelik w pobliskich slumsach. W środku całkiem przyjemny - z ogrzewana podłogą.
Po jednym dniu możemy już stwierdzić, że tutaj komfort i luksus idzie ramię w ramię z ruiną, biedotą i brzydotą. Nie mówiąc o wszechobecnym brudzie. Chińczycy publicznie plują, odchrząkują, smarkają i bekają, obcinają paznokcie, dłubią w nosie
i głośno kichają. W malej knajpce niedaleko hotelu dostajemy kociołek – chyba kura w sosie sojowym z grzybami i ryż, a potem krążki ziemniaczane z mięsem, mocno słone i ociekające tłuszczem. Przyjemnością jest herbata jaśminowa. Tuz przed wyjściem ktoś cyka nam zdjęcie. Mimo wczesnej pory nie mamy sił na opracowywanie strategii dostania się dalej, w głąb Chin. Dopada nas zmęczenie. Wokół wciąż pustynia.

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
expedycjaIII

www.zaile.pl
zwiedzili 3% świata (6 państw)
Zasoby: 32 wpisy32 6 komentarzy6 26 zdjęć26 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
18.11.2008 - 19.12.2008