Dzień rozpoczyna się pod znakiem oczekiwania na informacje o biletach lotniczych. Biuro podróży w wieżowcu, gdzie pracował nasz Chińczyk miało sprawdzić dostępne połączenia miedzy Chinami a Europą - w grę wchodził Paryż albo Frankfurt. Wierzymy nieśmiało, że ceny internetowe pokryją się z cenami oferowanymi przez biuro…
Póki co kierunek - Świątynia Nieba - przekroczenie bram parku Jzu na wstępie dostarczyło nam niezapomnianych wrażeń. Podobny klimat jak wczorajszy, tyle że jeszcze zwielokrotniony. Wokoło, na ścieżkach i placach, ludzie tańczą, śpiewają i grają na różnych instrumentach. Między głowami śmigają nam lotki od badmintona. Gdzie nie spojrzeć, zachwycają płynne ruchy tai-chi. Na trawnikach siedzą grupki karciarzy, graczy w domino i entuzjastów warcabów. Kompleks Kultu Świątynia Nieba – postrzegany jako najdoskonalszy, najważniejszy i wręcz nasączony symboliką i mistycyzmem. Według nas – jedno z najsympatyczniejszych miejsc w Pekinie. Taki spacer odpręża i ciało i umysł.
Wracamy i z niepokojem wypytujemy o wynik poszukiwań. MAMY BILETY! Cena znośna a radość wielka. Lecimy do Frankfurtu. O ile bliżej do Krakowa!
Wreszcie opada z nas stres. Jeszcze spacer po ekskluzywnej dzielnicy najeżonej butikami z zegarkami i już, już do domu! W międzyczasie przekąska - wegetariański zestaw oryginalnych przekąsek - bakłażany, pierożki, fasolki. Wieczór już na spokojnie – przed telewizorem, w którym bohaterowie filmu toczą jakieś zażarte dyskusje po chińsku.
Z filiżanką parującej, aromatycznej kwiatowej herbaty…